sobota, 2 czerwca 2012

Ku przeciętności


       Kolejny rok bez trofeum. Dla fanów Kanonierów taki stan rzeczy zaczyna być "codziennością". Drużyna, która przez wiele lat biła się jak równy z równym wraz z Manchesterem United o tytuł mistrzowski, teraz odpada z  wyścigu już długo przed jego zakończeniem... Jakie są tego powody? Czego brakuje drużynie Wengera?  Każdego roku pokazują, że potrafią grać świetnie, ale jednak zdarza im się głupio stracić punkty. Doskonałym przykładem jest ich ligowy mecz z Norwich City. 3-3 na Emirates Stadium w końcówce sezonu. 
      W podobną stronę kieruje się obecnie Liverpool. Tak utytułowany klub obecnie nie może mierzyć się z potęgami budującymi swoją siłę dzięki funduszom prywatnych inwestorów. Doceniam klasę takich piłkarzy jak Henderson, Downing czy Suarez. Jednak w starciu z graczami takimi jak Toure, Silva czy Aguero wypadają blado. Nie ma się co oszukiwać. To jest różnica klas. Jedynym sposobem na stawienie im czoła jest gruntowna rewolucja. Mam tu na myśli Arsenal, Liverpool i Manchester United. Co jest tego powodem? Niestety sam nie wiem. Długi? Czy też może wiara w wychowanków? Osobiście uważam, iż problem tkwi pomiędzy. Wszystko zaczęło się od Realu Madryt, który jednego okienka wydał 96mln na Ronaldo, 65 za Kakę i 30 za Benzemę. Ich krokiem podążył Manchester City dająć ok 30mln za Silvę, Yaye Toure czy Mario Balotellego. To wywołało prawdziwą burzę na rynku transferowym. Cena za każdego piłkarza zdecydowanie wzrosła. Doskonałym przykładem jest James Milner. Były gracz Aston Villi za którego City dało 30mln funtów! Jest to kwota podobna do tej za którą David Beckham wzmocnił Real Madryt. Ten przykład idealnie obrazuje obecną sytuację na rynku transferowym. Przez to wszystko doszło do tego, że taki klub jak Arsenal ma problem z zatrzymaniem największych gwiazd w zespole, ponieważ klub z taką tradycją już piłkarsko ich do siebie nie przekonuje... Liverpool'owi już od kilku sezonów bliżej do średniaka Premier League niż jednego z faworytów do wygrania ligi. United notorycznie przegrywa bezpośrednie starcia o piłkarzy z City i Chelsea. Wcześniej Robben, Kezman, Essien, którzy już wręcz zwiedzali z Fergusonem Old Trafford w ostatniej chwili przekonani zostali wysoką tygodniówką. Teraz podobna sprawa miała się np. z Davidem Silvą czy kilka dni temu Edenem Hazardem. Chelsea będzie płaciła temu 21-latkowi 200 tyś. funtów tygodniowo! To jakaś paranoja! Przez to wszystko FIFA chce wprowadzić tzw. Finansowe Fair Play. Tylko czy to naprawdę zadziała? Obawiam się, że Ci "kasiaści" znajdą sposób aby obejść ten system i dalej będą wydawać grube pieniądze. Najbardziej cierpią na tym drużyny takie jak Tottenham. Co roku wzmacniają się za skromne pieniądze, kreują gwiazdy. Aż tu nagle któryś z bogaczy zagina parol na jedną z nich. Wówczas nie mają zbytnio wyboru i muszą sprzedać takiego gracza. W zamian oczywiście dostają sporą sumkę. Jednak wiadomo, że nie kupią za to gracza o podobnych umiejętnościach. Na nowo rozpoczyna się proces tworzenia nowej gwiazdy. Sprawia to, iż klub nie może pójść do przodu. 
       Osobiście nie jestem zwolennikiem wydawania sporych sum na piłkarzy. Przecież co jest piękniejszego dla kibica, który widzi jak wychowanek jego ukochanego klubu wyrasta powoli na gwiazdę, która gra jak równy z równym z piłkarzami wartymi miliony. Niestety obecna sytuacja nie pozwala zbytnio na takie manewry. Jak pokazał ostatni sezon Premiership, każdy punkt może zadecydować o tym kto zostanie mistrzem. Przez co managerowie największych klubów nie mogą pozwolić sobie na takie ryzyko. Niestety obecna sytuacja sprawia, iż kibicom biedniejszych drużyn pozostaje zacisnąć zęby i oglądać jak to Ci bogaci zgarniają wszystko co najlepsze...
       
       
     

wtorek, 1 maja 2012

Znów o United - Rewolucja niezbędna!


       Pisanie tego artykułu powinienem zacząć zaraz po tym jak tylko zobaczyłem jaką 11-stkę desygnował do walki z Manchesterem City, Sir Alex Ferguson. Wszelkie zapowiedzi o chęci wywiezienia 3 punktów z Etihad Stadium były zwyczajnym kłamstwem ze strony Szkota. Jako kibic United czuje się oszukany. Liczyłem na wyrównany pojedynek w Derbach, a City choć nie zagrało jakoś wybitnie to i tak było o klasę lepszym zespołem. Z wypisaniem pewnych wniosków wolałem trochę poczekać, ponieważ gdybym zrobił to zaraz po meczu byłbym pewnie mało kulturalny. Oczywiście wczorajsze spotkanie nie jest jedynym powodem utworzenia tego wpisu. Cały sezon 2011/12 przyniósł Nam, fanom Czerwonych Diabłów wiele frustracji, rozczarowań i negatywnych emocji. Od kompromitacji w Lidze Mistrzów, przez nieprzypadkową porażkę z Hiszpanami z Bilbao, po roztrwonienie 8-punktowej przewagi i drugą ligową porażkę w derbach Manchesteru. 
       Zacznę może od krótkiej analizy wczorajszego meczu na szczycie. W mediach spotkanie to przyćmiło nawet nominację Roya Hodgsona na nowego trenera reprezentacji Anglii co jest przecież dla Anglików nie lada wydarzeniem. O ile w składzie City raczej nikt nie spodziewał się niespodzianek, o tyle w zespole United wielu zawodników mogło liczyć na grę w pierwszej 11-stce. Chyba nikt jednak nie spodziewał się w pierwszym składzie Parka, Giggsa, Smallinga czy Jonesa. Graczy którzy ostatnio za wiele nie grali, a Ci którzy za nich grali spisywali się przecież dobrze. Ferguson chciał chyba zaskoczyć rywala. To mu się udało. Śmiem twierdzić, iż zaskoczył swoim wyborem nawet własnych zawodników. Szkoda tylko, że przed meczem Szkot kilkukrotnie zapowiadał dzielną walkę o zwycięstwo, a ustawienie jakim wybiegł Czerwony Manchester zdecydowanie temu zaprzeczało. Brak groźnego strzału na bramkę Joe Harta w meczu o mistrzostwo. To dokładnie podsumowuje występ Manchesteru United w meczu sezonu. Ten mecz idealnie opisuje sezon w wykonaniu Czerwonych Diabłów. Kompletnie nic nie pokazali, a jednak przegrali tylko 1-0. Tak samo, jeszcze do wczoraj byli liderem Premiership choć przez większość sezonu wielkiej piłki nie grali. Wiele mówiono o doświadczeniu w wygrywaniu tytułów. Niestety strata 8-punktowej przewagi w kilku teoretycznie łatwych spotkaniach tej tezy nie potwierdza. Ciężko oglądało się tą nieporadność i brak pomysłu na zmianę sytuacji. Co było tego powodem? To, że City ma o wiele lepszą jakościowo kadrę nie podlega wątpliwości. Różnica podlega też w tym, że każdy z zawodników City gdy ma piłkę wie co z Nią zrobić. Dla porównania Phil Jones czy Park Ji-Sung często nie potrafili zagrać dokładnie prostej piłki na przestrzeni kilku metrów. Szczególnie młody Anglik w końcówce spotkania potwierdził moją opinię zagrywając fatalnie w polu karnym City czy też w prostej sytuacji dośrodkowując chyba do kibiców po drugiej stronie boiska... Zawodnicy Manciniego wyszli na to spotkanie jak spuszczone z łańcucha dzikie psy. Każdy z nich walczył wściekle o wolny skrawek boiska w przeciwieństwie do Rooneya i spółki, którzy zbytnio nie mieli pojęcia co mają zrobić z piłką. Granie wysokich podań na osamotnionego Rooneya, którego rywalami byli fachowcy od wygrywania powietrznych pojedynków tacy jak Lescott i Kompany było szczytem możliwości United wczorajszego wieczoru. Dość już o wczorajszym bezbarwnym meczu w wykonaniu podopiecznych Fergusona. Sezon rozpoczął się wyśmienicie. Zwycięstwa 3-0 z Tottenhamem, 8-2 z Arsenalem czy 3-1 z Chelsea napawały optymizmem. W dodatku zostały osiągnięte we wspaniałym stylu. Niestety niedługo po tym gracze Fergusona opadli z sił. Brakowało tego polotu co na początku sezonu. Czasami wydawało mi się, że Ferguson nie potrafił odpowiednio zmotywować swoich zawodników. Co z pewnością można uznać za jeden z powodów przedwczesnego pożegnania się z Ligą Mistrzów. Brak formy u kluczowych zawodników czy też plaga kontuzji również miały swój wpływ na gorszy okres gry MU. W moim przekonaniu ten sezon potwierdził, iż z wielu obecnych graczy nie da się więcej wycisnąć. Do takich zaliczam, Owena, Parka, Andersona, młodego Machede czy też wiekowych Giggsa i Scholes'a. Dla dwóch ostatnich kampania 12/13 będzie chyba już tą ostatnią. Do tego odejdzie Berbatov i wypożyczony zostanie Fabio. Na pierwszy rzut oka wiążą się z tym niemałe zakupy. Niezbędny będzie lewy obrońca, jak co roku każdy będzie oczekiwał solidnych wzmocnień środka pola, dodatkowo przyda się również ktoś kto przejmie koszulkę z numerem 9. Nigdy nie byłem zwolennikiem wymiany połowy składu w  ciągu jednego okienka, ale obecnie innego sposobu na zrobienie kilku kroków w przód nie widzę. City, Chelsea, Arsenal czy nawet Liverpool będą w przyszłym roku z pewnością silniejsze. David Gill już zapowiedział zakup kilku nowych zawodników. Obawiam się jednak standardowej już wypowiedzi Fergusona o "szalonych cenach na rynku" czy też czegoś w stylu "Powroty Vidicia, Fletchera i Andersona będą jak nowe silne transfery. Mamy mocną kadrę." Oznaczałoby to wręcz krok w tył, ponieważ gracze tacy jak Ferdinand, Carrick czy wcześniej wspomniani Scholes i Giggs młodsi nie będą. Ferguson powinien również zdecydować się co do ustawiania Rooney'a. Cofnięty napastnik czy też wysunięty? Gracz potrzebuje stabilizacji. Zmiana pozycji nie wpływa najlepiej na formę Roo. Brakuje w zespole graczy, którzy potrafią w ciężkich chwilach wziąć ciężar gry na siebie. Takich co jednym zagraniem będą mogli zapewnić 3 punkty, lecz nie raz na pół roku, a co kolejkę. Dla przykładu w City takimi zawodnikami są Silva, Nasri, Tevez, Aguero, Toure czy też niesforny Balotelli. W United? Rooney, Nani... W końcówce sezonu podobny wpływ na grę MU miał Valencia. Jednak z powodu gry wyłącznie prawą nogą ma on swoich zwolenników jak i przeciwników. Niezbędny jest więc gracz pokroju Silvy czy Nasriego. Ktoś kto poukłada grę za plecami Rooneya tak, aby Anglik nie musiał się tyle cofać w celu rozegrania akcji. Gdy oglądałem mecz Lille - PSG zakochałem się w grze Belga, Edena Hazarda. Czuję silną potrzebę ściągnięcia go na Old Trafford. Niestety nie mam na to najmniejszego wpływu. Jednak mam wielką nadzieję, że to właśnie on będzie nowym numerem 7. Oczywiście nie powinno to być jedyne letnie wzmocnienie. Wiele mówi się o graczach takich jak Luka Modrić, Shinji Kagawa, Javi Martinez, James Rodriguez, Oscar De Marcos, Fernando Llorente, Jordi Alba czy też ostatnio Edison Cavani. Gdyby kilku z nich zawitało do Czerwonej części Manchesteru z pewnością zapewnili by spory jakościowy skok drużynie Fergie'go. Nie można również zapomnieć o silnych w Europie drużynach z Madrytu i Barcelony, do których poziomu powinniśmy próbować się zbliżyć. Co do samego mistrzostwa Anglii. Jest jeszcze nadzieja. City czekają ciężkie mecze z Newcastle i QPR. Tylko jakby smakował tytuł zdobyty w takich okolicznościach? Dwukrotna ligowa porażka z lokalnym rywalem. Wiele wymęczonych zwycięstw podczas gdy Niebiescy pewnie pokonywali swoich rywali. Warto również wspomnieć o frajersko zgubionych punktach w meczu z Evertonem czy też fatalnym występie z Wigan. Są to mecze, które na chwile obecną pozbawiły 20-stego tytułu Manchester United. Ciężko to przyznać, lecz City bardziej zasłużyło na wygraną w lidze...
       Z pewnością na Old Trafford zapowiada się ciekawe lato. Jednak czy możemy się spodziewać wielu zmian? Są one wskazane, ale jak będzie? Ciężko powiedzieć. Każdy fan United powinien odpowiedzieć sobie na nie indywidualnie... ;)

P.S - Zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym negatywnym fakcie. Zawsze Manchester United był uważany za mistrza comebacków. Chociażby w tamtym sezonie przegrywając do przerwy 0-2 z Blackpool czy też WHU potrafili wygrać takie spotkania. Ten głód bramek, ciągłe ofensywne nawałnice, to coś czego bardzo brakowało w tym sezonie. Gdy MU pierwsze straciło bramkę, ani razu nie wygrało spotkania. Nie liczę meczu o Tarczę Wspólnoty, ponieważ traktuje to bardziej jako mecz sparingowy.


Coś na poprawę humoru dla fanów ;)



sobota, 28 kwietnia 2012

A co gdyby nie mieli Messiego i Ronaldo?


       Każdy fan futbolu na pewno zdaje sobie sprawę z tego kim są Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Obaj są współczesnymi bogami piłki kopanej. Co roku sądzę, że osiągnęli już swoje limity strzeleckie, ale oni jednak dalej biją rekordy! Dziś, na 4 kolejki przed końcem La Liga obaj mają na koncie ponad 40 bramek... Jeszcze kilka lat temu taką liczbą goli w jednym sezonie mógł się pochwalić mało który napastnik, a oni nastrzelali tyle w samej lidze. We wszystkich rozgrywkach ta dwójka graczy przekroczyła granicę 110 bramek! Naprawdę niesamowite.. Dla porównania Lech Poznań i Śląsk Wrocław są najskuteczniejszymi zespołami T-Mobile Ekstraklasy. Oba te zespoły zdobyły po 41 bramek. Tak więc na przebicie bramkowych wyczynów Cristiano i Leo potrzebowaliby co najmniej trzech sezonów ... ;) Co bez nich znaczyłyby dziś Barcelona i Real? Myślę, że siła rażenia obu hiszpańskich gigantów dramatycznie by spadła.
       Zacznę może od analizy gry zespołu z Katalonii. Bez wątpienia nawet bez Messiego jest to wciąż wspaniały zespół. Iniesta, Xavi, Fabregas czy Alexis Sanchez do graczy przeciętnych przecież nie należą. Jednak żaden z nich nie ma takiego wpływu na wyniki Barcelony jak Messi. To właśnie Argentyńczyk zadaje decydujące ciosy drużyną przeciwnym, to on skupia na sobie największą uwagę przeciwników, przez co jego partnerzy mają więcej miejsca. Pomijam już liczbę bramek jaką pochwalić się może As Barcy. Wyobrażacie sobie Barcelonę grającą na takim poziomie bez obecnego numeru 10? Ja nie bardzo. Przewagę jaką tworzy w każdym meczu Messi nie potrafiłby zrobić nikt inny. Ta łatwość mijania rywali, nie są to 2 czy 3 udane dryblingi. Taki wynik to on osiąga w jednej akcji. W dodatku posiada niewiarygodną łatwość zagrywania decydujących podań. Szczególnie tych ostatnich, prostopadłych podań. Dość tych pochwał. Wielu z Nas ogląda chociażby rozgrywki Ligi Mistrzów i wie co potrafi Messi. W celu potwierdzenia mojej opinii (tj. Barca bez Messiego byłby o wiele słabsza) przywołam ich ostatnie 3 spotkania. El Clasico z Realem i półfinał LM z Chelsea. Nie ma co ukrywać. W tych spotkaniach Lionel nie błyszczał formą i w ciągu tygodnia Barca przeje.... sobie sezon. Można powiedzieć, że przeciwnicy ustawiali piłkarski autobus i bronili się całym zespołem, ale przecież gracze Guardioli praktycznie w każdym meczu walczyli z tak ustawionym rywalem. Widać było, że Messi poczuł lekką zadyszkę i to wywołało spadek jakości w grze Barcelony. Podobna sytuacja miała miejsce na przełomie listopada i grudnia. Messi nie miał formy, a Barca od razu notorycznie gubiła punkty ze słabszymi drużynami. Wtedy właśnie taką przewagę punktową wyrobił sobie Real Madryt. Barca bez Messiego byłaby wciąż topową drużyną w Europie. Jednak nie miałaby już takiej przewagi nad pozostałymi ekipami.
       Teraz czas na Ronaldo i jego Real Madryt. Tutaj sytuacja ma się podobnie. Może Portugalczyk nie ma aż takiego wpływu na grę zespołu z Madrytu jak Messi w Barcelonie. Tu większą wartość ma właśnie wspaniałe wykańczanie akcji przez CR7. Przywołam tutaj takie mecze jak chociażby derby z Atletico. Zespół Diego Simeone nie był wcale gorszy od graczy Mourinho, a jednak przegrał 1-4. Jak to możliwe? Tutaj różnicę zrobił właśnie geniusz Ronaldo. Wspaniale wykonany rzut wolny, poprawnie wykonany rzut karny, wyśmienity strzał z dystansu i na koniec wspaniała asysta przy bramce Jose Callejona. Nie był to wybitny mecz Ronaldo. Jednak w decydujących momentach nie zawiódł. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Real w każdym meczu ligowym wręcz demolował rywali. Jednak zdarzały się właśnie takie mecze jak ten z Atletico. W takich meczach prawie zawsze Ronaldo robił przewagę. Podobnie jak w przypadku Messiego, obrońcy rywali skupiają się głównie na Nim i dzięki temu tacy gracze jak Di Maria, Ozil czy Benzema mają większe pole manewru. Ten właśnie ostatni aspekt docenia mało który kibic. Jak w pierwszym przypadku przywołam tutaj półfinałowe spotkanie Ligi Mistrzów z Bayernem. Real co prawda odpadł tutaj po rzutach karnych, ale uważam, że bez Ronaldo ich przygoda z tymi rozgrywkami skończyłaby się już po regulaminowych 90 minutach. Jako neutralny fan uważam, że Bayern był w tym spotkaniu po prostu lepszy. To właśnie dwie bramki Ronaldo utrzymały Los Blancos w grze. Nie przypominam sobie wielu innych groźnych akcji pod bramką Neuera. Tak więc to właśnie dwie bramki Portugalczyka były decydujące. To także on w weekend zadał decydujący cios Barcelonie strzelając bramkę na 2-1. Tak jak Barcelona, Real nawet bez Ronaldo walczyłby o najwyższe laury we współczesnej piłce. Jednak bez obecnego numeru 7 mieliby o wiele ciężej. 
      Pomiąłem już zyski finansowe jakie gwarantują obie gwiazdy. Ich koszulki są najczęściej sprzedawanymi na świecie. Tak samo wszystkie klubowe gadżety z ich podobiznami. Także pieniądze wydawane na ich wysokie pensje z pewnością zwracają się z nawiązką. Nie ma obecnie zawodnika, który zbliżyłby się poziomem do wyżej wymienionej dwójki. Można wspomnieć o takich zawodnikach jak Aguero, Rooney, Ibrahimovic czy van Persie. Jednak żaden z nich nie  robi takiej różnicy w grze jak Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Bez nich Real i Barca nie byłyby już takimi samymi drużynami. 



środa, 18 kwietnia 2012

Fenomen Newcastle United



       Kto by przypuszczał, że oszczędnie budowana drużyna Alana Pardew będzie w ostatnich kolejkach walczyła o udział w elitarnej Lidze Mistrzów. Przecież jeszcze w sezonie 2009/10 grali w Championship! Chyba nikt w Newcastle nie spodziewał się aż tak dobrego sezonu w wykonaniu Srok. W końcu przed sezonem ich szeregi opuścili tacy gracze jak Nolan, Barton czy Jose Enrique. Zawodnicy którzy byli uważani  za prawdziwych liderów w drużynie. W dodatku właściciel klubu, Mike Ashley nie kwapił się zbytnio do tego aby uzyskane 35 milionów funtów za Andy'ego Carrolla zainwestować w jego następcę.

       Za niewielkie sumy drużynę z Tyneside wzmocnili Davide Santon, Yohan Cabaye i Gabriel Obertan. Dodatkowo włodarze klubu z St' James Park podpisali kontrakty z Dembą Ba oraz Sylvainem Marveaux. Warto wspomnieć także o powracającym po groźnej kontuzji Francuzie, Hatemie Ben Arfie. Kibice Srok nie byli wystarczająco zadowoleni ze wzmocnień na nowy sezon. W końcu tacy gracze jak Santon czy Obertan w piłce niczego poważnego jeszcze nie osiągnęli, a w dodatku obaj zbyt często w ostatnim czasie na boisku się nie pojawiali. Cabaye pomimo zwycięstwa z Lille w Ligue 1 był na Wyspach postacią trochę anonimową. Ba poprzedni sezon spędził w West Hamie, który spadł z ligi. Natomiast Marveaux w ostatnim sezonie więcej czasu spędzał w gabinetach lekarskich niż na boisku. Pierwszym ligowym rywalem miał być Arsenal. Wszyscy w pamięci mieli 8 bramek z zeszłego sezonu, ale chyba mało kto spodziewał się powtórki. Niezły mecz podopiecznych Alana Pardrew i 0-0. Tydzień później mecz z odwiecznym rywalem, Sunderlandem. Dla fanów obu drużyn to więcej niż mecz o 3 punkty. 0-1 dla Newcastle. Bohaterem Ryan Taylor. W 3 kolejce kolejna wygrana, tym razem z Fulham. Wymarzony początek sezonu dla Newcastle. Sroki co kolejkę gromadzili dzielnie punkty i utrzymywali się w czołówce co było nie lada zaskoczeniem. Dopiero 19 listopada na Etihad Stadium przeciwko Manchesterowi City ponieśli pierwszą porażkę. W następnej kolejce kolejny wyjazd do Manchesteru i remis na Old Trafford. Niestety później nastąpiła fala porażek kolejno z Chelsea, Norwich i West Bromem. W międzyczasie wystąpił jeszcze remis na własnym stadionie ze Swansea. Jednak postrzegano go bardziej jako stratę 2 punktów z walijskich beniaminkiem. Pomiędzy grudniem a marcem Newcastle radziło sobie dobrze. Nie zdobywali może regularnie punktów jak City czy United, ale to wystarczało do utrzymania się w pierwszej szóstce. W styczniu do klubu dołączył rodak Demby Ba, Papiss Cisse. Do momentu przyjścia drugiego z Senegalczyków ten pierwszy tj. Demba Ba strzelał regularnie bramki w Premiership. Pozyskany na zasadzie wolnego transferu napastnik stał się prawdziwym objawieniem na angielskich boiskach. Grający z 19 na plecach Senegalczyk był prawdziwym postrachem dla bramkarzy obok takich zawodników jak Van Persie czy Rooney. Wydawało się, że przyjście do zespołu Cisse wzmocni jeszcze bardziej silną już wtedy linię napadu Newcastle. Niestety strzelający jak na zawołanie Ba zaciął się. Od momentu przyjścia reprezentacyjnego kolegi udało mu się strzelić zaledwie jedną bramkę. Oczywiście wpływ na spadek formy mógł mieć również pobyt na Pucharze Narodów Afryki. Na szczęście nowy numer 9 nie zawiódł. Cisse przejął strzelecki obowiązek i teraz to on jest główną armatą Srok. W dodatku Alan Pardew w końcu zaufał Ben Arfie i to właśnie francuz kosztem Obertana gra w pierwszym składzie. Tej decyzji angielski szkoleniowiec z pewnością nie żałuje. Ben Arfa stał się prawdziwym motorem napędowym drużyny i w każdym spotkaniu jest kluczową postacią. Gdy na początku marca Francuz na dobre zadomowił się w wyjściowej jedenastce Newcastle zaczęło regularnie wygrywać i choć ich głównym celem było zapewnienie sobie gry w Lidze Europejskiej to wpadki Chelsea, Tottenhamu i Arsenalu sprawiły, że Newcastle ma spore szansę nawet na grę w Lidze Mistrzów! To byłby spory sukces oszczędnie budowanego zespołu. Europejskie puchary z którymi wiąże się spory zastrzyk gotówki mogą przyciągnąć na St' James Park(wiem, że zmieniono nazwę stadionu na Sport Direct Arena. Jednak podobnie jak kibice Newcastle wole utożsamiać się ze starą nazwą) bardzo dobrych zawodników. Należy pamiętać też o tym, że tacy zawodnicy jak Santon czy Cabaye, z początku skazywani na pożarcie w Premier League okazali się wspaniałymi transferami. Młody Włoch godnie zastąpił Hiszpana, Enrique. Natomiast Cabaye w środku pola radzi sobie równie dobrze(jak nie lepiej) niż Nolan czy Barton. Niestety Obertan czy Marveaux nie sprostali oczekiwaniom i daleko im do występów w pierwszym składzie. Media donoszą, iż Pardew już planuje wzmocnienia. W prasie pojawiają się nazwiska takie jak Verthongen, Cissokho czy młodego Johna Guidettiego, którzy z pewnością byliby sporymi wzmocnieniami. 

       Osobiście mam nadzieję, że Newcastle kosztem londyńskich klubów zagra w Lidze Mistrzów. Drużyna gra ładnie dla oka, a popisy takich zawodników jak Ben Arfa, Cisse czy Ba z pewnością zachwycą fanów futbolu w całej europie. Z wielkim zainteresowaniem będę obserwował ich poczynania w końcówce sezonu. Mam nadzieję, że wy również będziecie trzymać kciuki za drużynę Srok. ;)

Dodatkowo dołączam ciekawą kompilację o drużynie Newcastle! Miłego oglądania!





poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Zapowiedź Gran Derbi, czyli walka o Pole Position w Europie

   

       Już w najbliższą sobotę wszystkich wyznawców religii jaką dla wielu jest futbol czeka wielkie piłkarskie święto. Na Camp Nou Katalońska Barcelona podejmie Królewski Real Madryt. Na chwilę obecną drużyna Mourinho ma 4 punkty przewagi nad swoim odwiecznym rywalem i lepszą różnicę bramek. Niestety dla Realu, a stety dla Barcelony, w La Liga większą wartość(w razie takiej samej liczby punktów) mają wyniki bezpośrednich starć. W nich zdecydowanie lepiej wypada Leo Messi i spółka, ponieważ pierwsze starcie na Santiago Bernabeu wygrali 1:3. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zwycięski dla Realu byłby remis. Jednak Galacticos już od dłuższego czasu nie potrafią wygrać z Barceloną w lidze i tą nieszczęsną passę chcieliby z pewnością jak najszybciej przerwać. Idealna okazja nadarzy się już 21 kwietnia o godzinie 20:00.

FC Barcelona
Zalety:
-Przewaga psychologiczna. Oni dobrze wiedzą jak grać przeciwko Realowi. W pamięci mają również wyniki ostatnich spotkań z Madrycką drużyną. Do tego spotkania podejdą bardzo pewni siebie.
-Messi w życiowej formie. To nie podlega żadnej dyskusji. Messi od kilku lat trzyma wysoki(najwyższy) poziom dzięki któremu Barcelona wygrywa prawie wszystko co jest tylko do zgarnięcia. Duża jest w tym rola właśnie Argentyńczyka.W dodatku Messi lubi strzelać bramki przeciwko Realowi.
- Nieprzewidywalność. Ciężko przewidzieć jaki skład do gry desygnuje Guardiola. W samej linii ataku może zagrać: Messi, Sanchez, Pedro, Cuenca, Tello czy nawet grający zazwyczaj w pomocy Fabregas i Iniesta. W środku panuje identyczna sytuacja. Tutaj powtórzą się nazwiska Fabregasa i Iniesty. Do tego dopisać trzeba Xaviego, Thiago, Keitę i Busquetsa. Nieprzewidywalność w drużynie bordowo-granatowych ma również inne znaczenie. Dotyczy ono sposobu gry i zmienności pozycji zawodników.
-Nie ma co ukrywać. Obojętnie w jakiej formie nie byłby Real, Barcelona Guardioli zawsze potrafi zdominować Królewskich. Podobnie było w grudniowym spotkaniu. Przed meczem faworytem był rozpędzony Real. Barcelona przeżywała pierwszy od dłuższego czasu kryzys. Mimo to Barca spokojnie wywiozła 3 punkty z Madrytu.
Wady:
-Problemy ze zdrowiem generała Katalończyków, Xaviego. Po kilku fenomenalnych sezonach ciało 32-latka dopadło zmęczenie. W tym sezonie dość często zdarza mu się pauzować z powodu kontuzji. Sam Guardiola stara się oszczędzać Hiszpana przed ważnymi meczami.
- Niestabilna forma defensywy. W tym sezonie obrońcy Barcelony nie grają już tak efektywnie jak choćby rok temu. Pique czy Alves nie przyzwyczaili Nas do sporej ilości błędów jaką popełniali w tym sezonie.
- Victor Valdes. Może wyznaczam tą wadę trochę na wyrost, jednak nigdy nie byłem fanem wychowanka Barcelony. Moim zdaniem odstaje poziomem od swoich kolegów z pola. Jego wspaniałe wyniki to w głównej mierze zasługa klasowych obrońców grających przed Nim. Pod presją zdarza mu się popełniać głupie błędy. Tak padł między innymi gol Benzemy w poprzednich Gran Derbi(zaczęło się od fatalnego podania Valdesa).

Real Madryt
Zalety:
-Wielki sezon napastników. Ronaldo-Benzema-Higuain - ten tercet pobił wszystkie możliwe strzeleckie rekordy w tym sezonie. Ronaldo tradycyjnie już deklasuje wraz z Messim pozostałych napastników w liczbie strzelonych goli, lecz tym razem zarówno Benzema jak i Higuain trzymają wysoki poziom.
-Powrót Angela Di Marii. Rodak Messiego rozpoczął ten sezon wyśmienicie. Co mecz zaliczał przynajmniej jedną asystę dodatkowo napędzając większość ataków Los Blancos. Niestety potem przydarzyła mu się kontuzja, która wyłączyła go z gry na wiele tygodni. Pomimo długiej przerwy w grze nadal jest liderem asyst w La Liga. Z pewnością będzie kluczową postacią w drużynie The Special One w nadchodzącym spotkaniu.
-Rzuty wolne Ronaldo. Niemoc Portugalczyka(jeśli chodzi o rzuty wolne) trwała długo. Marnował sytuację za sytuacją. Frustracja szybko dopadła samego zawodnika, a po czasie również fanów Realu. Jednak w ostatnim czasie CR7 "przypomniał" sobie jak wykonuje się stałe fragmenty gry o czym przekonali się kolejno bramkarze Osasuny, Apoelu i Atletico. Rok temu z Barcą Ronaldo trafił w słupek. Jak będzie tym razem?
-Gra w powietrzu. To jedyny aspekt w którym Królewscy mają niekwestionowaną przewagę nad Katalończykami. Na dobrą sprawę tylko Pique i Puyol potrafią dobrze grać głową w drużynie Barcelony. W Realu sytuacja ta wygląda odmiennie. Ramos, Pepe, Ronaldo, Benzema czy Higuain nie raz pokonali już bramkarzy rywali strzałem głową.
-Powrót do formy Kaki i Ozila. Obaj rozgrywający przechodzą w ostatnim czasie dobry okres. Szczególnie Brazylijczyk. To chyba jego najlepszy czas odkąd trafił na Bernabeu z Milanu. Niestety w obliczu powrotu do składu wyżej wspomnianego przeze mnie Di Marii tylko jeden z nich zagra od pierwszej minuty na Camp Nou.
Wady:
-Pepe. Zachowania tego zawodnika nie zrozumiem chyba nigdy. Obawiam się, że nawet spora część zawodników Realu tego nie rozumie. Jest on kandydatem numer 1 do opuszczenia boiska w sobotnim meczu. Co może mocno pokrzyżować plany Mourinho w trakcie spotkania. Jeśli chodzi o aspekty czysto piłkarskie to reprezentant Portugalii jest oczywiście jednym z najlepszych. Miejmy nadzieję, że utrzyma nerwy na wodzy.
-Wysoko postawiona linia obrony. Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem gdy oglądam meczu Realu z Barceloną widzę wysoko postawionych obrońców w drużynie Realu. Aspekt ten za każdym razem wykorzystuje Barcelona. W takiej sytuacji prostopadłe piłki Messiego czy Xaviego mogą być zabójcze.
-"Gorące głowy". Jeśli sytuacja nie będzie szła po myśli piłkarzy Realu prawdopodobnie zaczną oni znów grać bardzo agresywnie. Tacy gracze jak Busquets czy Pedro z pewnością nie ułatwią tego graczom Mou. Znani z piłkarskiego aktorstwa gracze z pewnością będą prowokować m.in. Marcelo, Ramosa czy Arbeloe.

       Moje przewidywania? Sądzę, iż będzie to bardzo otwarty mecz. Katalończyków interesuje wyłącznie zwycięstwo, a gracze Realu doskonale wiedzą o tym, że bronienie wyniku w meczu z Barceloną utożsamiane jest z piłkarskim seppuku. Jeśli pierwszy bramkę strzeli Real, wówczas trudno gospodarzom będzie zwyciężyć w tym pojedynku. Natomiast gdyby to Barca pierwsza zadała cios, Real będzie musiał się odkryć, a wszyscy wiemy jak wspaniale czują się w kontrataku piłkarze typu Sanchez, Messi czy Iniesta.
Osobiście stawiam na bramkowy remis lub minimalne zwycięstwo Barcelony np 2:1 ;)
Jedno jest pewne. Emocji nie zabraknie!

Zapraszam do wyrażenia swoich opinii nt. meczu w komentarzach!



 
 

sobota, 14 kwietnia 2012

Okiem fana - czyli osobista ocena sytuacji w Manchesterze United


       Mój pierwszy wpis będzie dotyczył obecnej sytuacji panującej w drużynie Czerwonych Diabłów. Dlaczego? Przede wszystkim sam jestem wieloletnim fanem chłopców Fergusona, a dodatkowym impulsem był wczorajszy mecz przeciwko drużynie z Wigan. Nie chodzi o porażkę, bo takie przecież się zdarzają. Nie powinniśmy być do końca zaskoczeni porażką z drużyną Roberto Martineza. The Lactics od kilku spotkań prezentowali dobry, odważny futbol, o czym świadczyć mogą niezłe wyniki. Wygrali m.in. z Liverpoolem na Anfield czy też pokonali na własnym boisku Stoke City. Także przed meczem z United omal nie wyrwali punktów Chelsea na Stamford Bridge. Trudno, Wigan wczoraj było po prostu lepsze i na tym należy zakończyć wątek wczorajszego spotkania. Wróćmy do zespołu Mistrza Anglii...
       Do końca sezonu w Anglii pozostało 5 kolejek. United - 79 punktów, City - 74 punkty. Jedni powiedzą, że 5 punktów to spora przewaga, inni natomiast stwierdzą, że można ją roztrwonić bardzo szybko. Nie można się spierać z żadną ze stron. Z jednej strony doświadczenie stoi po stronie Fergusona i spółki, jednak wyjazdy na Etihad czy też Stadium of Light do najłatwiejszych z pewnością nie należą. Jeśli chodzi o moje zdanie to po raz 20sty z mistrzostwa będzie cieszyć się czerwona część Manchesteru. Będzie to trochę wymęczone mistrzostwo, ale jednak mistrzostwo. Co prawda zwycięzców się nie osądza, ale ja jednak się o to pokuszę. ;)
Zacznę może od oceny poszczególnych formacji. Na pierwszy ogień idzie obsada bramki. David De Gea, Anders Lindegaard, Ben Amos i Tomasz Kuszczak - to kandydaci do obrony bramki drużyny z Old Trafford. Już pod koniec poprzedniego sezonu wiadome było, iż Ferguson ściągnie do Manchesteru nowego bramkarza. Mówiło się o Manuelu Neuerze, Maartenie Stekelenburgu czy też Ikerze Casillasie. Ostatecznie za prawie 20 milionów funtów sprowadzono Davida De Geę z Atletico Madryt. Osobiście był to mój numer jeden od samego początku, dlatego też ciesze się, że postawiono właśnie na Niego. Nie ma się co oszukiwać. Młody Hiszpan z miejsca nie stał się pewnym punktem drużyny. Już w pierwszej kolejce zawinił przy bramce Shane'a Longa. Zapewne większość fanów MU(w tym ja) drżało gdy drużyna przeciwna atakowała bramkę wychowanka Atletico. Z czasem De Gea oswajał się z realiami Premier League. Niestety od czasu do czasu zdarzało mu się wpuścić "babola". Wtedy też coraz częściej szansę zaczął otrzymywać Duńczyk, Lindegaard. Wcześniej nie dało się dokładnie ocenić umiejętności Andersa, ponieważ bronił on w teoretycznie łatwych i spokojnych meczach. Prawdziwe testy nastąpiły na przełomie grudnia i stycznia. Najpierw United grało pucharowe spotkanie z Manchesterem City. Do przerwy 0-3 dla Czerwonych Diabłów. W dodatku Niebiescy grają dziesiątkę. Wydaje się, iż jest już po meczu, a Rooney powiększy swój strzelecki dorobek. Stało się jednak inaczej. The Citizens wyszli na drugą połowę kompletnie odmienieni. Wciąż wierzyli w zwycięstwo. Dodatkowego smaczku temu spotkaniu dodał szybki gol z rzutu wolnego, Kolarova. Drużyna Manciniego zamknęła swoich przeciwników na ich połowie i wciąż napierała. Jednak United dzielnie się broniło... Aż nagle prosty błąd popełnił Lindegaard i było już tylko 2-3. Nerwowa końcówka. Ostatecznie wymęczony awans Diabłów. Pomimo wyniku to City okazało się mentalnym zwycięzcą derbów. Dlaczego? Grając prawie całe spotkanie w osłabieniu byli drużyną lepszą. Niedługo potem wyjazdowy mecz z Newcastle United. Jednostronny mecz i wygrana gospodarzy. Gładkie 3-0. O ile przy dwóch pierwszych bramkach Anders był bez szans, o tyle brak komunikacji z Jonsem kosztował MU stratę kolejnej bramki. Do niedawna zdania były podzielone. Dla połowy kibiców to Hiszpan byl numerem 1, a drugie 50% faworyzowało Lindegaarda. Po meczu na Sports Direct Arena(dawniej St James' Park) gracz z numerem 34 odniósł kontuzję, którą zresztą leczy do dziś i do bramki powrócił 20-latek. Wydaje się, że był to przełomowy moment w karierze Davida na Old Trafford. Od tamtego momentu cechuje go pewność siebie i wspaniała dyspozycja. Uratował punkty w kilku meczach w tym z Chelsea, Fulham czy też uchronił drużynę Diabełków od większej kompromitacji z hiszpańskim Athleticiem(2-3). Moim skromnym zdaniem De Gea na stałe zadomowił się w wyjściowej jedenastce MU i pozostanie tam na kilka(naście) najbliższych lat. ;) Pozostali Ben Amos i Tomek Kuszczak. Zacznę od Polaka. Nie ukrywam, że darzę Tomka sporą sympatią i jest on dla mnie lepszym bramkarzem niż Anders Lindegaard. Niestety na 100% podczas letniego okienka transferowego pożegna on się z klubem na stałe. Jego fantastyczne występy w barwach Watfordu potwierdzają, iż nie zapomniał on jak broni się bramki. Natomiast młody Ben Amos będzie musiał się zadowolić meczami w drużynie rezerw.
Czas na linię defensywy...
Chyba najmocniej obsadzona formacja. Środek Ferdinand-Vidić uważany jest za jeden z najlepszych na świecie(o ile nie najlepszy). Dodatkowo w obwodzie utalentowani Evans, Jones i Smalling. Na lewej doświadczony Evra, a prawa flanka coraz bardziej należy do brazylijczyka Rafaela. W dodatku nie można zapomnieć o drugim z bliźniaków, Fabio. Może on grać zarówno na lewej jak i prawej stronie defensywy. Należy wspomnieć o groźnej kontuzji kapitana zespołu, Nemanji Vidicia. Będzie on pauzował do końca sezonu. Jest to poważne osłabienie na dalszą część sezonu. Jednak wyciągnąłbym też pozytywy(?) z tego zdarzenia. Dzięki absencji Serba większe pole do popisu dostał wychowanek Evans oraz dwaj młodzi Anglicy - Jones i Smalling. Ten ostatni już w tamtym sezonie pokazał, iż warto na Niego stawiać. Jones miał fantastyczny początek. Co prawda z czasem zeszło z Niego powietrze, ale jednak utwierdził wszystkich w przekonaniu, iż w niedługim czasie stanie się ważną postacią w klubie jak i reprezentacji. Pozostał Irlandczyk, który już od kilku sezonów w miarę regularnie występuje w pierwszej drużynie. Podczas dotychczasowej kariery w drużynie Fergusona przeplatał on występy genialne z fatalnymi. Szło mu nieźle aż do feralnych derbów z City(1-6...). Evans na początku drugiej połowy zaliczył głupi faul na Mario Balotellim i wyleciał z boiska. Po tym spotkaniu zaczęto wieszać psy na reprezentancie Irlandii. Sam Ferguson dał mu kilka meczy "odpoczynku". Po kilku spotkaniach Evans wrócił do składu MU i do dnia dzisiejszego bardzo dobrze radzi sobie w parze z doświadczonym Rio Ferdinandem. Podczas absencji Vidicia kapitanem zespołu został Patrice Evra. Francuz od początku sezonu 2006/07 nigdy nie schodził poniżej pewnego wysokiego poziomu. Niestety w tym sezonie Evra obniżył nieco loty. Zdarzają mu się proste błędy, a także spotkania w których nie udziela się zbytnio w ofensywie(do czego wszystkich przyzwyczaił). Martwić mogą również częste kontuzje Rafaela. Niestety reprezentant Brazylii dość często odpoczywa od gry z powodów zdrowotnych. Niestety nie potrafię wyjaśnić dlaczego Fabio tak rzadko dostaje szansę gry w tym sezonie, a przecież jest to gracz, który wyszedł w pierwszym składzie na mecz finałowy Ligi Mistrzów zBarceloną! Zarówno w obsadzie bramki jak i linii obrony nie przewiduję żadnych poważnych zmian. Możliwy jest jedynie transfer prawego defensora jeśli Rafael dalej nie do dyspozycji Fergusona co ligową kolejkę. Uważam, iż po powrocie Vidicia obrona United będzie prezentowała się jeszcze lepiej niż w tym sezonie. Dodatkowo Jones i De Gea będą bogatsi o doświadczenie zebrane podczas tegorocznej kampanii. 
Czas wrzucić kolejny bieg, a więc ocena naszych pomocników. W taktyce Fergusona decydującą rolę odgrywają skrzydłowi. Nani, Valencia, Young, Park - tak prezentuje się grupa zawodników odpowiedzialnych za tworzenie szumu na obu flankach(Giggsa uważam już jako środkowego pomocnika). Trzech pierwszych zaliczyć można do światowej czołówki jeśli chodzi o bocznych pomokcników. Nani - najlepszy asystent zeszłego sezonu w Premiership i motor napędowy zespołu Mistrza Anglii. Poprzednie rozgrywki były dla Niego najlepszymi w karierze. Niestety ten sezon nie ułożył się po jego myśli. O ile początek był obiecujący, o tyle resztę sezonu nękały go kontuzję lub był daleki od swojej najlepszej formy. Mimo to będzie wzmocnieniem na ostatnie 5 spotkań. Ekwadorczyk Antonio Valencia, w tym sezonie to on przejął pałeczkę lidera ofensywy i napędza większość akcji Czerwonych Diabłów. W krótkim czasie dogonił w liczbie asyst playmakera Manchesteru City, Davida Silvę. W lecie sprowadzono z Aston Villi 26-letniego Ashleya Younga. Anglik stał się kolejną opcją w układance Fergie'go. Potrafiący grać po obu stronach boiska gracz może być także ustawiany za napastnikiem co jest z pewnością kolejną ciekawą alternatywą. Początek sezonu wymarzony. Wspaniałe bramki w meczu z Arsenalem, dobra współpraca z Rooneyemzapewniły reprezentantowi Anglii występy od pierwszej minuty. Niestety, również jak w przypadku Jones'a, Ashley po wybuchowym początku zagubił swoją formę. Później w meczu z Fulham dopadła go kontuzja, która wyłączyła go z gry na kilka tygodni. Na szczęście teraz w ostatnich meczach sezonu ewidentnie dostał wiatru w żagle. Kompletnie bez formy jest w tym sezonie Park Ji-Sung. W poprzednich sezonach ceniłem go za nieustępliwość, żelazne płuca, a także wysoką formę w kluczowych meczach sezonu. Niestety w tym sezonie Koreańczyk zatracił każdy ze swoich atutów i może być jednym z kandydatów do opuszczenia Teatru Marzeń. Co łączy wszystkich wyżej wymienionych? Są zawodnikami prawonożnymi. W tak klasowym zespole nie powinno brakować zawodników lewonożnych. Poza Giggsem, któremu bliżej już do emerytury niż kolejnego wybuchu młodości Ferguson w swojej talii powinien posiadać innego lewusa. Idealny kandydat? James Rodriguez z FC Porto. Z pewnością byłby tańszą opcją niż wspominany przez media Gareth Bale. W dodatku jest to piłkarz bardziej wszechstronny. Sam zainteresowany zdążył już w mediach ogłosić swoją gotowość ku transferowi do Manchesteru. Oto próbka jego możliwości:
Środek pomocy - pięta achillesowa Manchesteru United? Od kilku lat media wręcz domagają się klasowego rozgrywającego w United. Ferguson natomiast wierzy w zawodników z obecnej kadry i nie śpiesz mu się aby zakontraktować Sneijderów, Modriciów itp. Co ja o tym myślę? Moim zdaniem ten sezon ukazał naszą słabość. Brak kreatora gry. Nie ujmując klasyScholes'owi, który wg mnie jest najlepszym pomocnikiem w Anglii w ciągu ostatnich 10-15 lat. Jestem również pewien, że gracz o podobnych umiejętnościach nie pojawi się na boiskach Premier League jeszcze przez długi czas. Mam tu na myśli wiek Paula, a także fakt, iż nie może on grać już co kilka dni. Tak więc jest dostępny co drugi mecz. Mimo, że byłem bardzo zadowolony z jego powrotu w szeregi United to zgodzę się poniekąd z Patrickiem Vieirą, który określił to jako słabość drużyny Szkockiego menedżera. Słabość jako powrót gracza, który od kilku miesięcy był już piłkarskim emerytem. Jednak ogromny skok jakości w grze jest nieoceniony. Śmiem twierdzić, że Paul w dużym stopniu uratował obronę tytułu(jeśli do tego ostatecznie dojdzie). Mam nadzieję, ze Scholsy postanowi przedłużyć swój pobyt na Old Trafford jeszcze o kolejny sezon. Jednak chciałbym też aby w drużynie był już również jego następca, który podpatrywałby wspaniałe zagrania Rudzielca na treningach. Moim marzeniem na tę pozycję jest Luca Modrić z Tottenhamu, ale zdaję sobie sprawę z tego jak ciężkie byłoby ściągnięcie Chorwata. Proponuję więc Shinji Kagawę

Dlaczego Japończyk? Swoją grą przypomina mi Davida Silvę, którego wysoko cenię. W dodatku strzela sporo bramek, a kogoś takiego brakuje właśnie na Old Trafford najbardziej. Transfer tego właśnie zawodnika postawiłbym jako cel numer 1 letniego okienka transferowego. Obecnie każda topowa drużyna w europie posiada rozgrywającego, który prócz rozdzielania piłek potrafi również finalizować akcję. Przykłady? Mata w Chelsea, Silva w City, Gerrard w Liverpoolu, Modrić w Tottenhamie, Ozil i Kaka w Realu, Xavi, Iniesta i Fabregas w Barcelonie... Ciężko to przyznać, ale w tym sezonie w sporej liczbie spotkań kompletnie nie mieliśmy pomysłu na grę. Ostatnie mecze idealnie to podsumowują, a rywale tacy jak Wigan, QPR, Fulham czy Blackburn do najmocniejszych nie należą. Pamiętacie jak radziliśmy sobie z takimi drużynami gdy w składzie byli Ronaldo i Tevez? Wysokie wygrane to jeszcze nic. Jednak te ciągłe natarcia, niebezpieczeństwo z każdej strony. Coś pięknego! Teraz gdy skrzydłowym gra się nie klei głęboko cofa się Rooney... i co? I znowu nie ma nikogo z przodu, ponieważ obecnie i Hernandez i Welbeck nie grają wybitnie. Do napastników jeszcze wrócę. Kto pozostał? Anderson, Carrick, Cleverley, Fletcher, Giggs oraz młody Paul Pogba. Po kolei. Anderson jest jednym z moich ulubionych zawodników w drużynie MU. Niestety wyczerpał on już limit szans. Ciągłe oczekiwanie na wybuch jego talentu do niczego nie prowadzi. Dochodzi do tego kra w kratkę. Kolejny zawodnik po Parku z którym pożegnałbym się lecie. Michael Carrick to wg mnie najbardziej niedoceniany na angielskich boiskach gracz. W wielu spotkaniach cichy bohater. Nie strzela wielu bramek. Niestety nie jest też najmłodszy i lepiej grać już nie będzie. Jednak zdecydowanie pozostawiłbym go w drużynie. Tom Cleverley miał być zbawicielem i następcą Scholesa. Zaczęło się nieźle. Niestety kontuzja pozbawiła go gry przez większość sezonu i dopiero przyszłe rozgrywki będą dla Niego prawdziwym testem. Rodak Fergusona, Darren Fletcher. Niestety nigdy nie byłem fanem jego talentu i tak też pozostało do dziś. Doceniam to, iż potrafi biegać z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. On również w tym sezonie sporo nie pograł i jak wiemy nie pogra. Wróci dopiero na początku przyszłego sezonu i jego forma będzie wielką niewiadomą. Czas na Walijskiego Czarodzieja. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż Giggsy przeżywał już nie jedną młodość. Podobnie jak Scholes zapewnia sporo spokoju w środku pola. Jednak już jakiś czas temu zauważyłem, iż nawet jego baterie są bliskie wyczerpania. Uważam, iż podobnie jak w przypadku Paula, przyszły sezon będzie tym ostatnim w karierze Giggsa. I na koniec pozostawiłem sobie analizę sytuacji 19-letniego Pogby. Wspaniała gra w drużynie rezerw dała młodemu Francuzowi przepustkę do treningów z pierwszym zespołem. Samo pojawianie się na ławce rezerwowych w meczach Angielskiej Ekstraklasy było pewnie nie lada przeżyciem dla tego pomocnika. Wyśmienite warunki fizyczne, nienaganna technika, strzał z dystansu - to tylko niektóre z atutów Paula Pogby. Co więc jest nie tak? Reprezentantowi francuskiej młodzieżówki po sezonie kończy się kontrakt, a rozmowy w sprawie jego przedłużenia trwają już dobre kilka miesięcy i nadal nie poznaliśmy rozwiązania tej mini-sagi. Niedawno agent zawodnika, Mino Raiola przyznał, iż jego klient ma dwie opcje. Transfer do Juventusu, bądź też pozostanie w ekipie Sir Alexa Fergusona. Szansę oceniam 50 na 50. Osobiście bardzo chciałbym aby ten utalentowany gracz rozwijał się właśnie na Old Trafford pod okiem Szkockiego menedżera. Jednak jeśli od tego czy gracz pozostanie w Teatrze Marzeń ma decydować spora suma wynagrodzenia, na którą owy zawodnik sobie jeszcze nie zasłużył to zdecydowanie wolę obejść się smakiem. W jego wieku powinno przede wszystkim chodzić o regularne występy, trenowanie pod okiem najlepszych fachowców, świetną adaptację w drużynie a nie o liczbę zer na kontrakcie. Podzielę opinię wielu innych internautów: "Żaden zawodnik nie jest ważniejszy od klubu!" Co jeśli Pogba odejdzie? Wówczas potrzebny będzie kolejny transfer. Zawodnika środka pola, który dobrze radzi sobie zarówno w defensywie jak i ofensywie. Gracz ten musiałby stanowić idealne uzupełnienie dla wspomnianego przeze mnie wyżej Japończyka, Kagawy. Fani Czerwonych Diabłów powinni znać go bardzo dobrze. Chodzi o nikogo innego jak gracza Athleticu Bilbao, Javiego Martineza!

Jego transfer byłby idealną odpowiedzią na zawodnika City, Yaye Toure. Jest to piłkarz o podobnej charakterystyce co reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej. W dodatku potrafi grać również w środku defensywy. Jego największą zaletą jest bardzo dobry przegląd pola i w tej dziedzinie przewyższa młodszego z braci Toure. Niestety kolejka po tego zawodnika chyba nie ma końca. Zainteresowani usługami Hiszpana są drużyny Realu, Barcelony, Chelsea, Arsenalu, City czy też mediolańskiego Interu. Tak więc jeśli chodzi o środek pola to przewiduję tutaj sporą rewolucję. Jednak jak będzie naprawdę to niestety wie tylko Nasz żujący gumę Przyjaciel ;)
I w końcu - napastnicy!
Pojęcie przeludnienia jest tutaj obce. Dlaczego? Owen czy Berbatov są już jedną nogą poza klubem i ich występy można policzyć na palcach jednej ręki. Ten pierwszy ma problemy z grą z powodu licznych urazów, drugi natomiast jest już ewidentnie odsuwany od drużyny. Władze United prawdopodobnie nie przedłużą kontraktu z wychowankiem Liverpoolu i odejdzie on na zasadzie wolnego transferu. O tyle sytuacja Berbatova jest co najmniej dziwna. Ubiegłoroczny król strzelców nagle został odsunięty na dalszy plan. Na początku wydawało się, że Ferguson chce zaufać i dać szansę rozwoju Chicharito czy Welbeckowi. Niestety ten sezon dla Meksykanina jest fatalny. W ogóle nie przypomina on zawodnika ze swojego debiutanckiego sezonu. Miejmy nadzieję, że jest to tylko tzw. syndrom drugiego sezonu i w następnym roku Groszek znów będzie regularnie trafiał do siatki. Dla Welbecka jest to pierwszy poważny sezon w drużynie angielskiego giganta. Niestety dostosował się do Younga czy Jonesa i swój najlepszy okres gry podporządkował pierwszym kolejkom sezonu. Zdobył kilka ważnych bramek, które z pewnością pomogą mu wznieść się na wyższy poziom w przyszłym sezonie. Największym mankamentem Danny'ego jest wykańczanie akcji i nad tym właśnie elementem powinien popracować. Powróćmy jednak do sytuacji Bułgarskiego napastnika. Gdy w końcu dostawał on szansę gry, wówczas prezentował się dobrze, a co ważniejsze zdobywał bramki. Przy obecnej formie Hernandeza i Welbecka, Berbatov mógłby być istnym zbawieniem. Uważam, że Ferguson doskonale o tym wie, Berbatov również. W ten sposób Szkot chce bardziej "zmotywować" napastnika do opuszczenia Manchestru. Szkoda. Imponująca technika, spokój, gra głową czy też zgranie z Rooney'em mogłyby pozytywnie wpłynąć na grę Diabłów. Pozostaje mieć nadzieję, że Berba dostanie jeszcze szansę w końcówce sezonu i godnie pożegna się z fanami. Wayne Rooney - postać numer jeden Manchesteru United. Najlepszy strzelec i prawdziwy lider na boisku. Na jego temat nie ma co się szerzej rozpisywać. Gracz nie do ruszenia. Warto wspomnieć także o młodym Włochu, Federico Machedzie. Bez wątpienia jest to spory talent. Niestety strzelający jak na zawołanie w przedsezonowych sparingach nastolatek nie potrafi się odnaleźć w ligowych spotkaniach. Wypożyczenia do Sampdorii czy QPR okazały się totalnymi niewypałami. Bramki takie jak ta z Aston Villą w ostatniej minucie meczu rozbudzają jednak nadzieję na wybuch umiejętności Kiko. Sądzę, iż przyszły sezon będzie tym decydującym jeśli chodzi o karierę Machedy na Old Trafford. Jeśli Berbatov i Owen faktycznie odejdą wiązać się to będzie z zakupem kolejnego napastnika. Nowy snajper powinien dobrze grać głową i specjalizować się przede wszystkim w wykończeniach. Moja propozycja? Marzy mi się ktoś taki jak Falcao, ale zdaje sobie sprawę z tego, że jego transfer jest niemożliwy. Obecnie na rynku ciężko znaleźć gracza o takich umiejętnościach. Kandydat nr 1: Fernando Llorente ze znanego już Nam Athleticu Bilbao. To tradycyjnie krótki filmik:

Ewentualnie interesującą opcją może być Robert Lewandowski, któremu warto dać szansę w większym klubie. Jest w formie i swoim stylem pasowałby do drużyny United.
Podsumowując, jesteśmy wystarczająco dobrzy aby podbić Anglię. Niestety w starciu z Realem czy Barceloną nie mielibyśmy większych szans. Są to drużyny wspaniale poukładane(w tym im nie ustępujemy). Jednak kadrowo jesteśmy wyraźnie słabsi od hiszpańskich gigantów. Choć to nie w stylu Fergusona, ale 2-3 poważne transfery są wręcz niezbędne abyśmy wrócili do gry o najwyższe laury w Europie.
p.s - Jeśli skusilibyście się na skomentowanie moich skromnych wypocin pamiętajcie, że jest to wyłącznie moja osobista opinia. ;)